Zderzenie sprężyste i niecentralne
Na hasło „zderzenie” wklepane do google’a wyskoczyło mi kilka innych haseł. Zaintrygowały mnie dwa: zderzenia sprężyste i zderzenia niecentralne.
- „Zderzenie sprężyste – zderzenie, w którym w stanie kocowym mamy te same cząstki (obiekty), co w stanie początkowym, i zachowana jest energia kinetyczna”. (www.wikipedia.org)
- „Zderzenie niecentralne ma miejsce gdy zderzające się ze sobą ciała przed zderzeniem poruszają się wzdłuż innych prostych niż po zderzeniu”. (www.eszkola.pl ; dział fizyka)
Dlaczego akurat te dwa hasła mnie zaintrygowały ? Nie wiem. Mogę jedynie gdybać. Może dlatego, że niecentralne jest bardziej interesujące niż centralne ? Może dlatego, że sprężyste kojarzy mi się z energią, a ja lubię ruch, energie, dynamikę ? Tak czy inaczej, właśnie te dwa hasła wydały mi się interesujące i to one się w tym tekście znalazły. Nie oznacza to wcale, że pozostałe są nieciekawe, bez znaczenia, nudne czy zbędne. Możliwe, że są o wiele ciekawsze niż wymienione w tym tekście.
Moje zderzenia
Nie o tym jednak chciałem napisać. W myślach krążą mi zupełnie inne zderzenia. Zderzenia nieoczywiste i niezauważalne, ale nagminne, częste i codzienne. Możliwe, że z racji swojej powtarzalności, chaotyczności, intensywności są wręcz nudne. To zderzenia, które są we mnie. Codziennie zderzam się z samym sobą, ze swoimi wewnętrznymi oporami, strachem, przekonaniami, pragnieniami, ograniczeniami, nawykami, swoimi ambicjami, oczekiwaniami czy słabościami. Każdego dnia zderzam się z oczekiwaniami innych ludzi wobec mnie, z ich ambicjami, wymaganiami, charakterami, słabościami i problemami. Tych zderzeń jest niezliczona ilość. W praktyce nie zauważam tego. Ciężko mi ustalić, czy to pojedyncze zderzenia, czy to idzie seriami, a może jest to jeden wielki proces, który nie ma początku ani końca. Ponieważ aż do teraz się nad tym nie zastanawiałem, to nigdy wcześniej nie analizowałem „zderzeń”, nie ustalałem ich przyczyny ani skutków. Nigdy też tych zderzeń nie planowałem.
Wiem jedynie, że do niektórych zderzeń doprowadzam celowo, kompletnie nie mając świadomości, że to jest właśnie inicjowane przeze mnie. Robię to celowo za każdym razem, gdy planuje jakieś działanie, albo celowo unikając działania. Każda taka decyzja rodzi konsekwencje w postaci kolejnego zderzenia. Każda taka decyzja, powoduje konkretne, chociaż bardzo często nieoczekiwane skutki, które w konsekwencji mogą prowadzić do kolejnego zderzenia.
I podobnie, jak w przypadku zderzeń sprężystych, tak i w moim życiu, jedyne co mogę zrobić, to „opisać stan ciał przed i po zderzeniu nie wnikając w szczegóły oddziaływania w trakcie zderzenia” (www.wikipedia.org).
Dlaczego „nie wnikając” ? Bo w trakcie zderzenia, w tej jednej chwili, czas płynie nieubłaganie szybko, a ja działam pod wpływem emocji, korzystając z zasobu własnych doświadczeń, zgromadzonej wiedzy, zasłyszanych przypadkiem zdań i innych wewnętrznych zasobów, z których nie do końca zdaje sobie sprawę. To chwila, kiedy się zderzam ze sobą, z innym człowiekiem, z całym światem. Chwila, która wyzwala we mnie energie i emocje. Niejednokrotnie nie umiem odtworzyć tego, co się we mnie wówczas działo. Mogę jedynie opisać stan „przed i po zderzeniu”.

Zdarzenia
Co z tymi definicjami ?
PWN na swojej stronie podaje, że „zdarzenie – to co się stało” (www.sjp.pwn.pl). Jednak definicji „zdarzenia” jest znacznie więcej. Przyznam się jednak, że z definicjami odkąd pamiętam, to zawsze mam problemy. Na samym początku, definicja była dla mnie gwarantem bezpieczeństwa. Wszak to co nazwane, jest proste, jasne i oczywiste dla wszystkich. Tak wówczas myślałem. Definicja powinna być jasna i klarowna dla wszystkich. Definiuje coś, to wiem co to jest. Rzecz nazwana, to rzecz znana. Nawet jeśli zdarzy się, że rzecz nazwana jest dla mnie nowa i nieznana, to przecież wiem już, czego szukać, o co pytać. Ktoś przecież nazwał ją już wcześniej i opracował tą definicje. Gdzieś jest wyjaśnienie tajemniczego i nowego dla mnie słowa. Kiedy wreszcie słowo przypisze, to zjawiska, przedmiotu, osoby, to wtedy jest już znane i oczywiste. Tak wówczas myślałem. I to był błąd w moim podejściu do tematu definicji. Błąd, który bardzo mnie lubił i nigdy mi nie odpuszczał. Uwielbiał się ze mną bawić, dawał mi dodatkowe lekcje, chciał zostać moim przyjacielem. Otóż po jakimś czasie okazywało się, że jedno słowo może oznaczać kilka różnych rzeczy. Zdarzało się i tak, że chociaż jedno słowo oznaczało jedną rzecz, to tych rzeczy było wiele różnych rodzajów i nie zawsze owo słowo jednoznacznie i precyzyjnie definiowało ściśle określony przedmiot. To jednak nic zaskakującego. Z biegiem czasu połapałem się i w tym. I co się stało ? Definicja z upływem czasu stawała się nieaktualna albo co gorsza, słowo definiowane zyskiwało inne znaczenie. Stare słowo definiowało coś zupełnie innego. Z tym też się uporałem.
Interpretacje mają znaczenie
W międzyczasie wypłynęło coś zupełnie innego i ciekawego. Okazało się, że definicja jest „ważna” dopiero wtedy, gdy wiadomo jak ją interpretować. Często okazywało się, że dla mojego rozmówcy ważne jest, abym „prawidłowo” rozumiał definicje. Przy czym „prawidłowo” oznaczało w taki sam sposób albo w bardzo podobny sposób, jak rozumie ją mój rozmówca. Moja odmienność w interpretacji tejże definicji powodowała liczne spory, dyskusje, niezadowolenie a w skrajnym przypadku odrzucenie mojej (nie)skromnej osoby i skazywała mnie na banicje towarzyską i ostracyzm.
Mój definicyjny luz
W ten oto sposób z biegiem czasu, zdecydowałem się na to, aby definicje zyskały większy luz i większą swobodę w moim życiu. Pozwoliłem im na swobodne dryfowanie w bezmiarze moich myśli, interpretacji i znaków zapytania. Fruwają sobie tak jak chcą, gdzie chcą i kiedy chcą. Zderzają się ze sobą, oplątują się wzajemnie, wyrywają sobie literki i sylaby. Czasami same się wyrywają, kiedy o to nie proszę, a czasami szukam ich i znaleźć nie mogę.
Prowadzi to do szeregu zderzeń pomiędzy nimi i sporów z plątającymi się wszędzie interpretacjami. Zderzenia te prowadzą do kolejnych zderzeń, które często kończą się różnymi zdarzeniami. Zdarzenia są inspiracjami do działań, które czasami stają się spektakularnymi porażkami a czasami sukcesami, o których nie warto wspominać.
Zamiast podsumowania
I o tym wszystkim czasami coś tutaj napiszemy, a czasami wrzucimy jakieś zdjęcia. Czasami będzie wesoło, a czasami smutno. Będziemy się starali, aby było ciekawie i inspirująco. Będziemy się kręcili wokół tematów związanych ze sztuką, rzemiosłem i pokrewnych dziedzin, pozwalając sobie na swobodę barw, form, technik, tematyki, stylistyki i wszystkiego, co tylko przyjdzie nam do głowy. Od czasu do czasu opowiemy Wam o jakimś ciekawym miejscu, zdarzeniu lub „zderzeniu”, które mogłoby Was zaciekawić. Jesteśmy ciekawi Waszych opinii, pomysłów, zdania.
AGClassic.art
Zderzenia tworzą energię. Prowadzą do zdarzeń. Albo nawet Zdarzeń. Niech się dzieją.
Podoba mi się otwartość wobec wszelkich definicji. Otwartość i luz w ich inertpretacji. Znaki zapytania, które temu towarzyszą zamiast wykrzykników i kończących temat kropek.
i jeszcze myślniki i nawiasy, czy to miejsce dla was…?
:-))
Bardzo ciekawe pracę, sposób wykonania, użyty materiał.
Dziękujemy.